Denerwuje mnie niewiedza producentów/sprzedawców lub celowe wprowadzanie w błąd klientów. Nie, bawełna nie jest ekologiczna tylko dlatego, że jest bawełną. Nie dajcie sobie wmówić, że coś jest eko, ponieważ jest z lnu. Zawsze pytajcie o certyfikaty takie jak GOTS.

Certyfikat GOTS jest najbardziej znanym certyfikatem bawełny organicznej, a także innych włókien naturalnych. Global Organic Textile Standard gwarantuje, że produkt, który mamy z ręku, powstał z tkaniny przygotowanej wg surowych kryteriów. Standardy ekologicznej bawełny są tak wyśrubowane, że w porównaniu bawełna konwencjonalna wydaje się jakimś wstydliwym nieporozumieniem. Kiedy zrozumiemy, jaka jest przepaść między dwoma rodzajami tkaniny, w zasadzie powinniśmy zrezygnować z kupowania nowych ubrań bez certyfikatu GOTS. Serio. (Ubrania używane są już wypłukane z większości niepożądanych chemikaliów).

(Myślę, że trzeba będzie napisać przewodnik po ekokupowaniu dla mniej zamożnych, bo wiem, że brak pieniędzy jest najczęstszym argumentem przeciw ekokonsumpcji).
Krótka historia „eko”-bielizny
Natrafiłam w internecie na polski sklep z ekobielizną (a konkretnie stanikami) w ofercie. Ponieważ lubię wspierać polskie marki i ekologiczne rozwiązania, napisałam do sklepu z prośbą o szczegóły, czy materiał ma jakiś certyfikat, skoro jest eko. W odpowiedzi otrzymałam telefon – pani ze sklepu (nie przedstawiła się) – wyjaśniła mi, że staniki są eko, ponieważ są wykonane z bawełny i lnu. Ale o żadnych certyfikatach pani nie wie.

Starałam się wyjaśnić w kilku słowach, że bielizna z bawełny nie jest ekologiczna sama przez się, bo przy konwencjonalnej uprawie używane są m.in. pestycydy, ale moja rozmówczyni nie była zainteresowana i opryskliwie spytała, czy interesują mnie te staniki, czy nie.
Dlaczego o tym piszę?
Dlatego, że jako konsumenci mamy prawo wiedzieć, co kupujemy. Nazywanie produktu ekologicznym, kiedy nie ma się żadnego dowodu na to, że jest on rzeczywiście wytworzony w sposób ekologiczny, jest niezgodne z prawem. Może nas śmieszyć, że Komisja Europejska chce zakazać nazywania napojów roślinnych „mlekiem”, skoro jest dla nas oczywiste, że to nie jest mleko i nie czujemy się oszukiwani. Jednak kiedy ubranie jest nazywane „eko”, oczekujemy jakiegokolwiek ponadstandardowego produktu, chociażby z bawełny z odzysku.

A co, jeśli ktoś nie drąży tematu i przyjmuje za dobrą monetę deklarację producenta? Szczerze mówiąc, spotkałam się pierwszy raz z tak ewidentną sytuacją, kiedy ktoś próbuje klientowi wmówić/wierzy, że „eko, bo tak”.
Jako osoba, która sprzedaje towary zarówno ekologiczne, jak i bez certyfikatu w sklepie Kooperatywy, jestem bardzo wyczulona na takie sytuacje.

Certyfikat GOTS
Jeśli chcemy wybrać produkt z bawełny ekologicznej, zawsze sprawdźmy certyfikat na metce, dopytajmy producenta, dowiedzmy się więcej. Global Organic Textile Standard jest najbardziej znanym i godnym zaufania certyfikatem.
Przykładem prawdziwej ekologicznej bielizny (niestety tylko majtek), w dodatku z certyfikatem Fairtrade, jest polska marka Fairpants – pisałam o niej tutaj. Materiał, z którego szyte są majtki, jest certyfikowany przez GOTS.
Chciałam zwrócić Waszą uwagę, że nazywanie czegoś oficjalnie ekologicznym nie może być oparte wyłącznie na dobrej woli. W tym wypadku, jeśli produkt jest wykonany z bawełny czy lnu, ale producent nie ma żadnego dowodu na organiczne pochodzenie włókna, nie ma prawa nazywać produktu eko. Producenci mogą zapłacić wysoką karę za taką niefrasobliwość. A klient może zostać nabrany.
Nie wiem, jak Was, ale mnie to oburza. Wcale nie jest dla mnie przyjemne pisać o kimś źle, jednak postanowiłam posłużyć się przykładem, aby inni mogli wyciągnąć wnioski. Nie podaję jednak nazwy firmy, bo wcale mi nie zależy na jej reklamowaniu.
A może znacie takie przykłady, kiedy coś, co miało być eko, okazywało się zupełnie zwykłym produktem?
Ważne linki:
Teraz EKO zaczyna być tanim chwytem marketingowym a ludzie łatwo się na to nabierają.
Nie tyle eko, co podrabiane eko. Prawdziwy produkt ekologiczny musi spełniać standardy i warto te standardy znać :)
Dziękuję za polecenie mojego artykułu.
Pozdrawiam
Mikołaj Lech | Znaki Towarowe Blog ostatnio pisze o…Rzecznik patentowy może być pełnomocnikiem w sporze o prawa autorskie i zwalczanie nieuczciwej konkurencji (łącznie).
Nie zwracam uwagi na eko
Laura ostatnio pisze o…Bielenda Carbo Detox – krem + żel
Szkoda, myślę, że warto. Każdy nasz wybór ma znaczenie. Czy chodzi o modę, czy kosmetyki, czy środki transportu. Sami kreujemy świat, w którym żyjemy, dobrze wiedzieć, jak :) Dbanie o planetę, która nas żywi, to nasz obowiązek.
Coraz bardziej zwracam uwage na to, jakie tkaniny kupuje i coraz czesciej daje sie skusic na drozsza rzecz za to z etytkietka eko. Co prawda nigdy nie wglebialam sie w zadne certyfikaty. Moze nie raz dalam sie wmanewrowac, czy nabrac, bo etykietka glosno, wolami, krzyczala, ze dana bawelna jest ekologiczna?
BEATA REDZIMSKA ostatnio pisze o…Czy kobiecie po 40-stce wypada nosić koronki?
A masz może porównanie między certyfikatami GOTS i O-EKO-TEX?
Jeszcze nie mam, ale to dobry pomysł.
Bardzo dobry artykuł! Mnie jako producenta również denerwuje fakt pisania o bawełnie jako o naturalnym surowcu bezpiecznym dla skóry. Najlepiej jeszcze tej chińskiej lub tureckiej po 4zl za m…