Z roku na rok moje mydła są coraz ładniejsze i „wyjściowe”, dzięki czemu mogę robić je na prezent. Początek grudnia to już naprawdę ostatni dzwonek, jeśli chcemy przygotować takie prezenty z okazji świąt (chyba że obchodzimy inne święta albo w innym terminie). Można też przekazać mydło z instrukcją, aby poleżało jeszcze chociaż tydzień w spokojnym miejscu, jeśli naprawdę nie wyrobimy się z mydleniem na czas i mydło nam nie dojrzeje. Ale o co chodzi z tym dojrzewaniem mydła?
Mydło powstaje w wyniku prostej reakcji chemicznej. Silnie zasadowy ług łączy się z kwasami tłuszczowymi zawartymi w olejach i następuje proces saponifikacji. Może to brzmi strasznie „chemicznie”, ale tak naprawdę nie ma tu nic skomplikowanego: kwasy z zasadą tworzą sól sodową kwasów tłuszczowych (mydło), a produktem ubocznym jest gliceryna. Nazywa się to saponifikacją.

A jednak według mnie mydlenie to coś więcej niż łączenie składników. Każda okazja do zrobienia mydła jest dla mnie swego rodzaju rytuałem, który uwielbiam odbywać w towarzystwie innych. Niestety pandemia sprawiła, że nie mogę prowadzić >> warsztatów i mydlę sama. Mam nadzieję, że będę mogła wrócić do uczenia tego innych, bo jest to jedna z przyjemniejszych rzeczy, jakie znam!

Mydła na prezent
Własnoręcznie zrobione mydła z przeznaczeniem dla prezent dla bliskiej osoby to bardzo wyjątkowy upominek. Przede wszystkim dlatego, że wymaga to naprawdę pewnego zachodu, żeby takie mydło w domu zrobić. Oczywiście im wymyślniejsza forma, użyte kolory, ozdoby – tym większe wrażenie.

Na zdjęciach widzicie kilka propozycji mydeł, podobne robimy na warsztatach przedświątecznych… Dobrze sprawdzają się ciekawe, ale niezbyt skomplikowane formy (róża jest już dla mnie trudna, muszę pilnować, żeby masa mydlana była rzadka). Możemy zaszaleć z kolorem, a nawet trzema.
Dodatki w postaci glinki mogą sprawić, że mydło zyska nowe barwy i właściwości. Warto jednak mieć umiar. Nie pakujmy do masy mydlanej wszystkiego, co wpadnie nam w ręce, bo nie będziemy mogli określić, jakie właściwie jest to mydło.

Dlaczego mydła muszą leżakować
Zacznę od wyjaśnienia: leżakować muszą mydła, które powstają metodą na zimno. Niska temperatura mydlenia pozwala na zachowanie cennych składników znajdujących się w olejach, dlatego jestem zwolenniczką tej metody. Na ciepło robię >> mydło gospodarcze (potasowe), ponieważ nie musi ono pielęgnować skóry, tylko dobrze myć wannę.
Robienie (się) mydła możemy podzielić na trzy etapy:
- powstanie masy mydlanej, dość rzadkiego budyniu, który przelewamy do foremek, pH jest wysokie – około 12,
- saponifikację, która zachodzi w ciągu 48 godzin, kiedy mydło leży w formach, w tym czasie znacznie spada jego pH; może dojść do żelowania się mydła (przyspieszony proces połączony z grzaniem się mydła – może sprawić, że mydło będzie miało gdzieniegdzie inny kolor; profesjonalistki_ści starają się nie dopuścić do żelowania przez ochładzanie masy mydlanej),
- dojrzewanie mydła (leżakowanie) od 3 tygodni wzwyż, kiedy saponifkacja jeszcze powoli przebiega, a woda użyta w mydle, odparowuje, ale pH nie spada już tak mocno.
I to właśnie dojrzewanie mydła jest bardzo ważne, żeby nie popsuć całej naszej pracy. Odkładamy mydła (pokrojone, ostemplowane) w chłodne miejsce, gdzie woda spokojnie odparuje (nie zamykamy ich w szczelnym pudełku!), nabiorą twardości, a cała masa podda się saponifikacji, pH się ustabilizuje.

Im mniejsza zawartość wody (w moich przepisach jest to 30%), tym szybciej woda odparuje z mydła. Po co? Żeby mydło było twardsze i bardziej wydajne (duża zawartość wody sprawi, że mydło łatwiej się zużyje).
Chcesz zrobić swoje pierwsze mydło? Skorzystaj z moich prostych przepisów:
Moje mydła są wegańskie lub ewentualnie zawierają wosk pszczeli. Nie używam oleju palmowego, choć wiem, że daje znakomite efekty. Podobnie nie używam łoju zwierzęcego, bo nie wyobrażam sobie, żeby myć się martwą istotą. Wybieram składniki z etycznych źródeł, często certyfikowane i ekologiczne. Sprawdzam też pochodzenie dodatków (wybieram np. >> syntetyczną mikę). Zachęcam i Was do tego: choć taka wybiórczość kosztuje więcej, to daje satysfakcję, że nasze mydło jest etyczne.

Mydła, jakie widzicie na zdjęciach, są zrobione wg moich receptur. Ponieważ bardzo polubiłam olej dyniowy, każde z nich zawiera go całkiem sporo, jednak głównym składnikiem jest oliwa z oliwek (pomace).
Ważne! Mydła sodowe, czyli twarde, powstają od początku z olejów i wodorotlenku sodu. Nie są to glicerynowe gotowce, które wystarczy przetopić. Ich zrobienie jest znacznie większą sztuką niż podgrzanie masy glicerynowej, dodanie barwnika i wlanie do foremki. Co istotne, masy glicerynowe mają skład odbiegający od naturalnego i często zawierają SLS. Nie ma co porównywać tych dwóch rodzajów mydeł.

A co Wy sądzicie o tym, żeby zrobić komuś mydła na prezent? A może robicie inne własne kosmetyki?
takie prezenty sprawiają, że cieplej się robi na sercu <3 sama chyba zacznę robić takie urocze mydełka ;-)
Polecam spróbowanie, ale pierwszy raz to najlepiej pod okiem kogoś, kto już zna pracę z ługiem :)
Kiedyś miałam tak potężną fazę na robienie mydła, naczytałam się o tym masakrycznie dużo, miałam wrażenie iż zrobię z tego doktorat. Potem temat umarł, ale po tym artykule chyba powróci do łask.
Nieustanne Wędrowanie ostatnio pisze o…Dom bez człowieka umiera. Śmierć przez opuszczenie
Zachęcam po prostu do spróbowania :) Myślę, że praktyka jest przyjemniejsza od teorii!
Świetny pomysł na prezent. Oryginalny i na dodatek taki od serca. A to ważne.
Też raz na jakiś czas robię domowe mydła i faktycznie z każdym idzie lepiej :)
O, wspaniale, chętnie zobaczę Twoje dzieła, trzeba się chwalić :)
ciekawa pasja :D naprawdę fajne te Twoje mydełka :)
To będzie moje pierwsze podejście do domowego mydełka! :) Mam nadzieję, że nie zaliczę gafy!
TwojaRównowaga.PL ostatnio pisze o…Kurkuma na co pomaga? Złoto Indii w Twojej kuchni!
Trzymam kciuki :) mam nadzieję, że się uda!
Raz próbowałam zrobic mydło na prezent, wyszło takie szare-bure, okropnie wyglądało, ale ładnie pachniało ;)
Często pierwsze mydło nie wychodzi, ale warto próbować dalej! Ja robię już kilka lat, a wciąż się uczę.