
Jarmuż to niezwykle cenne warzywo, bogate przede wszystkim w przeciwutleniacze i wapń, ale też inne cenne składniki odżywcze, w tym żelazo, luteinę, witaminę C i K, sulforafan. Co ciekawe, uprawiano go już 4 tysiące lat temu (starożytna Grecja, Rzym), był hodowany także jako roślina ozdobna.
Należy do rodziny kapustnych; jarmuż i brukselka to kapustne zawierające najwięcej glukozynolanów – źródła składników odżywczych chroniących serce oraz mających właściwości przeciwnowotworwe, ale jednocześnie – źródła specyficznego gorzkiego smaku. Jarmuż zawiera znacznie więcej przeciwutleniaczy niż np. brokuły, więcej wapnia niż mleko oraz więcej błonnika niż chleb pełnoziarnisty. Najlepszą odmianą jarmużu jest ten o barwie czerwonej, ale przyznam, że nigdzie takiego nie widziałam.
Dość istotne jest przechowywanie tego warzywa – im krótszy czas z pola na talerz, tym lepiej. Jarmuż przechowujemy w lodówce i spożywamy w ciągu kilku dni po zakupie. Więcej przeczytacie w książce Jo Robinson „Dzika strona jedzenia”.
Świetnie smakuje w sałatce, najlepiej z pomidorami. Można też zrobić z niego chipsy. Sama wypróbowałam dwa sposoby na pesto: ciepłe i zimne. Jarmuż traci część właściwości pod wpływem wysokiej temperatury, ale moim zdaniem lepiej smakuje po podgrzaniu.
Przepis na pesto z jarmużu
Liście jarmużu myjemy, kroimy na mniejsze kawałki; łodygi też – wyrzucamy tylko naprawdę duże i twarde części. Na patelni podgrzewamy oliwę, wrzucamy jarmuż i dusimy do miękkości pod przykryciem – liście nieco się skurczą. U mnie zajmuje to około 15 minut – w tym czasie wstawiam wodę na makaron. Doprawiamy solą, ja dodaję jeszcze pieprz syczuański (ponieważ jestem uczulona na zwykły pieprz). Przekładamy do miski, dodajemy ząbek czosnku (lub więcej), miksujemy blenderem razem z pestkami słonecznika, oliwą, sokiem z cytryny. Jeśli trzeba, jeszcze solimy. Pesto dodajemy np. do ugotowanego makaronu rurki (używam bezglutenowych rurek kukurydzianych), całość podgrzewamy i podajemy. Uwaga, pesto można też zmiksować na surowo, bez duszenia. Smakuje również na zimno jako pasta na kanapkę. Zachęcam do eksperymentów z dodatkami, moje pesto wyszło delikatne, bardzo smaczne. I ma piękny kolor! Smacznego!
Swietna sprawa! tez niedawno odkrylam „chipsy”z jarmuzu- fajne chrupiace namoczone z chili i sosem sojowym.
Z roznych past polecam:
– humus (oczywiscie, z roznymi dodatkami limonka, kurkuma etc.)
– pasta z fasoli i chilli
– pasta z groszku i masali
Pozdrawiam!
PS. Rewelacyjna strona!!!
Dzięki! Pasty z fasoli są super, ale fasola (chyba każda) też odpada. Testy wykazały nietolerancję u starszego syna. Sama chyba też poddam się tym testom, bo czuję, że nie wszystkie moje nietolerancje odkryłam.
Asiu a dlaczego (jezeli mozna spytac) nie jecie pietruszki? Sprawy alergiczne?
tak, nietolerancja pietruszki. o dziwo, seler jest OK :)
oooo proszę! Nie dawno dowiedziałam się o jego istnieniu a już wiem, że (prócz jedzenia go jak sałaty) mogę zrobić z niego pesto!
Dziękuję.