Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”

Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”

Niebieska księga z Nebo” to książka, po którą sięgnęłam zachęcona przez >> Dorotę Czopyk, jako po lekturę mówiącą o postapokaliptycznym świecie garstki ocalałych ludzi. Autorka Manon Steffan Ros jest walijską pisarką i pisze w języku walijskim, co w „Księdze” jest co chwila podkreślane. Zanim zabrałam się do napisania tej recenzji, zastanawiałam się, co właściwie myśleć o tej lekturze.

Temat końca dzisiejszego świata przewija się w książkach, po które sięgam, od dawna. Są to powieści, jak te:

4 ekopowieści o końcu naszego świata

Są to również książki popularnonaukowe, historiozoficzne (np. Harariego) czy reportaże jak ten:

Dahr Jamail, „Koniec lodu” – nie przegapcie tej książki!

Jedne dają nadzieję, inne wręcz przeciwnie, pozbawiają nas resztek wiary, że uda nam się uratować przed całkowitym unicestwieniem albo życiem na krawędzi przetrwania. Osobiście bliższe jest mi myślenie o nieuniknionej tragedii i  człowieku niczym karaluchu, który przeżyje wszystko, dostosuje się do każdych warunków i będzie żerował na tym, co się da.

Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”

Zacznę od tego, czego według mnie nie można pominąć. Ta książka jest według mnie hołdem złożonym kulturze (zwłaszcza literaturze) walijskiej. W historii, którą poznajemy, jej ocalenie przed zapomnieniem być może zależy od ocalałej w katastrofie dwójki: Rowenny i jej syna Siôna. W nowym świecie, gdzie przetrwanie jest związane z umiejętnością znalezienia, wyhodowania lub upolowania jedzenia, książki stają się nagle równie ważne, co pokarm. Nie samym chlebem żyje człowiek – zdaje się pokazywać autorka – nawet po Kresie ostatni ludzie na Ziemi potrzebują strawy duchowej i poczucia, że coś ratują poza swoim życiem.

Nie wiemy, co się stało – pewnego dnia do Rowenny, pracującej w zakładzie fryzjerskim w małej miejscowości, dochodzą wieści o wojnie w Stanach Zjednoczonych. A potem wszędzie odłączają prąd – ludzie panikują, szabrują, uciekają, jest chaos. Rowenna ma swój plan przetrwania, jednak nie przewiduje, że – prawdopodobnie z braku prądu, a może przez sabotaż – dojdzie do wybuchu w pobliskiej elektrowni jądrowej Wylfli (pamiętacie „Blackout”?). To zmienia wszystko, bo tego wybuchu nie przeżyje prawie nikt w okolicy.

Od tego momentu matka i syn, a potem pojawiająca się jeszcze córka, muszą radzić sobie sami. Co ciekawe, mają trudne życie, ale traktują to jako pozytywne wyzwanie (może dzięki książkom?). Są szczęśliwi, przez kilka lat udaje im się zgrać z rytmem przyrody i opanować świat upadłej cywilizacji. Kres dał im nowy początek, ale (uwaga, zdradzam zakończenie) po tych kilku latach samodzielności okazuje się, że wcale nie są sami, że gdzieś życie toczy się dalej, a prąd wraca… I dopiero wtedy czują, że coś im odebrano.

Jak możemy czytać „Niebieską księgę z Nebo”?

Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”
Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”

Według mnie książka Manon Steffan Ros jest o wiele za krótka. Mam wrażenie, że ciekawy pomysł autorki, aby jedną z bohaterek uczynić kulturę walijską, spowodował, że skupiła się na tym, zamiast bardziej rozwinąć akcję. A może nie miała pomysłu, co jeszcze mogłoby się wydarzyć w opuszczonym zakątku Walii?

Narratorami „Księgi” są matka i syn, przez co dostajemy opisy wydarzeń przefiltrowane przez charaktery tych postaci. Matka jest twarda i nieskora do zwierzeń, przed własnym synem tai znajomość z tajemniczym rowerzystą. Skrywa przed Siônem historię jego ojca i ojca jego siostry. Syn boi się pytać, choć wie, że coś się wydarzyło. Oboje skupiają się na pracy, a w chwilach odpoczynku patrzą razem na świat z dachu. Nie jest to jednak wizerunek szczęśliwej rodziny. Mimo że Rowenna docenia brak smarfonów i innych dziwnych urządzeń, które zabierały wcześniej czas i uwagę, i twierdzi, że jest jej lepiej, bo po Kresie robi tylko to, co jest ważne.

Odczytuję tę książkę jako wizję kultury, która podtrzymuje przy życiu (o czym wyżej), ale też o rzecz o uwikłaniu człowieka w kulturę. Nawet w czasie, gdy już nikt nie może nas oceniać, czujemy przymus zachowywania się tak, jakby jednak pewne zasady obowiązywały. Rowenna nie powie synowi o romansie, nie pozwoli mu korzystać z rzeczy nieżyjących sąsiadów, bo wciąż uważa, że to ma jakieś znaczenie. Być może, gdyby była zupełnie przyciśnięta głodem i chłodem, zmieniłaby zdanie? Gdzie leżą granice naszej przyzwoitości i czy przyzwoitość ma sens, skoro nasze zachowanie nikogo już nie obchodzi?

Być może sednem tej minipowieści jest nadzieja, że kiedyś ludzie wrócą i że wszystkie wybory zostaną osądzone. Ale kiedy wracają, nadzieja zamienia się w rozpacz i wściekłość. A więc – uwikłanie w „ludzkość” jest naszym przeznaczeniem. I choć czasem ratuje nam życie, najczęściej sprawia, że to życie jest nieznośne.

Jestem ciekawa, czy czytaliście tę książkę? Jest tak krótka, że zajmie Wam jeden wieczór. Myślę, że warto do niej zajrzeć – koniecznie napiszcie, jakie były Wasze wrażenia!

Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo”

Wyd. Pauza, Warszawa 2020

Gdzie kupić: linki – papier | ebook

Tekst zawiera linki afiliacyjne.

Może przeczytasz także:

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Wojna ma ogromny ślad węglowy, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wątpliwości natomiast wzbudza
Simona Čechová, „Franciszek z kompostu”

„Franciszek z kompostu” – książka o dżdżownicy

„Franciszek z kompostu” to książka, którą... zawsze chciałam napisać sama. Simona Čechová, słowaczka autorka książek
Kubeczek menstruacyjny w szkole

Kubeczek menstruacyjny w szkole

Czy kubeczek menstruacyjny używany w szkole to dobry pomysł? Czy kubeczek jest przeznaczony dla tak

4 thoughts on “Manon Steffan Ros, „Niebieska księga z Nebo””

  1. Nie słyszałam o tej książce, ale jakoś nie jest to coś po co chętnie bym sięgnęła.

  2. Nie miałam okazji czytać tej książki, ale muszę przyznać, że mnie zaciekawiłaś. Chętnie sięgnę po nią w wolnej chwili. :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge