Dr Bob Torres, dr Jenna Torres, „Vegan freak”

Czytam stare książki: „Vegan freak”

To chyba najgorsza książka o weganizmie, na jaką mogłam trafić! – pomyślałam, kiedy zaczęłam lekturę „Vegan freak” Boba i Jenny Torresów. W trakcie czytania mój osąd wahał się między „odrzucające” a „no, tu mają rację”. Niektóre fragmenty rzeczywiście czytało się dobrze i z poczuciem, że zgadzam się z autorami. Niestety, pozostał niesmak.

Podobno to dobrze, kiedy książka wzbudza emocje, na pewno pozwala lepiej zapamiętać, że się taką książkę czytało. Tylko że szczerze mówiąc, dawno nie wymęczyłam się tak przy lekturze. I nie były to męki wyrzutów sumienia, że wciąż nie jestem weganką.

Książkę czytałam w ramach wyzwania Czytam stare książki.

Podejmij wyzwanie: czytam stare książki. Małgorzata Rogala, „Punkt widzenia”

#23 Dr Bob Torres, dr Jenna Torres, „Vegan freak”

Pełny tytuł brzmi: „Vegan freak. Jak być weganinem w niewegańskim świecie” i jest to wydanie drugie, poprawione i zaktualizowane. Strach się bać, jakie było pierwsze wydanie, skoro to jest aż tak… restrykcyjne.

Domyślam się, że autorami kierowało wyłącznie dobro zwierząt. Jednak ich postawa, nieprzyjmująca właściwie żadnych półśrodków, jest zdumiewająca. Choćby odradzanie wspierania organizacji, które walczą o prawa zwierząt.

Po pierwsze, jeśli naprawdę chcesz przyczynić się do poprawy losu zwierząt, nie zawracaj sobie głowy walką o większe klatki, lepsze warunki hodowli ani bardziej humanitarne metody uboju. Zamiast tego zajmij się sednem problemu i postaraj się przekonać do weganizmu jak najwięcej osób. (s. 91)

To tylko jedna z dziesiątek opinii, które w tej książce według mnie stanowią kanon zasad „jak być weganinem i zniechęcić do weganizmu wszystkich innych”.

Dr Bob Torres, dr Jenna Torres, „Vegan freak”
Dr Bob Torres, dr Jenna Torres, „Vegan freak”

Weźmy chociaż niewielki fragment poświęcony Peterowi Singerowi. To ten kontrowersyjny etyk, autor >>  „Wyzwolenia zwierząt”, sprawił, że przestałam jeść mięso. Być może Torresowie są świadomi, jak duży wpływ miała książka Singera na dietę tysięcy ludzi – obśmiewają zarówno jego poglądy, jak i wegetarianizm w ogóle. Jakiekolwiek pobudki nimi kierowały, ja widzę w tym jakąś zawiść. Argumenty przeciw diecie wege w książce o weganizmie nie powinny zniechęcać do wegetarianizmu, ale zachęcać do pójścia w bardziej radykalną stronę. Tymczasem Torresowie chcieliby pokazać, że wegetarianie to niekonsekwentne i nieczułe głupki. Myślicie, że przekonali mnie do siebie?

Podsumowując

Podstawową wadą książki jest według mnie zupełnie nieaktualny wegański dyskurs, który wyszedł z użycia już z 10 lat temu. Pierwsze wydanie „Vegan freak” ukazało się w Stanach Zjednoczonych w 2005 roku, kolejne w 2010. Polskie wydanie, które czytałam, jest z roku 2018 i uważam, że już te trzy lata temu było mocno nieaktualne.

Weganie, których znam, nie zachowują się jak terroryści zionący nienawiścią do niewegańskich ludzi. Działają w organizacjach walczących o prawa zwierząt. Czasem nawet tłumaczą, żeby nie demonizować tak oleju palmowego, bo ludzie przerzucają się na olej kokosowy, a palmy olejowe są znacznie bardziej wydaje i wbrew pozorom mają swoje zalety (mnie to osobiście nie przekonuje, ale to inna historia). Dzisiejsi weganie, przynajmniej w Europie, są znacznie bardziej elastyczni, mają świetnie opracowaną taktykę w przedstawianiu swoich racji i nie walczą ze światem na oślep. Tymczasem w Torresach buzują tak silne emocje wykluczające nawet wegetarianów z ludzi idących w słusznym kierunku, że ich książkę czyta się albo z pobłażaniem, albo z niesmakiem.

Jeśli jednak umiecie odciąć się od ataków na tych, co starają się za mało, znajdziecie mimo wszystko w książce całkiem sensowne porady. Przede wszystkim te dotyczące jedzenia, bo to ono jest problematyczne. Jeśli jednak przeczytacie, że Wasze pobudki przejścia na weganizm muszą być wyłącznie pobudkami etycznymi (tylko cierpienie zwierząt się liczy, ratowanie planety już nie), to możecie dojść do wniosku, że weganizm nie jest dla Was. Chyba nie o to chodziło autorom?

PS Wciąż nie jestem weganką, ale cieszę się, że jestem wegetarianką. Może kiedyś uda mi się bezproblemowo pogodzić dietę bezglutenową z dietą lokalną, sezonową i wegańską. Uważam, że robię coś dobrego, bo nie jem zwierząt – dobrego dla siebie, zwierząt i planety.

Dr Bob Torres, dr Jenna Torres, „Vegan freak”

Studio Koloru, Łódź 2018

Za pożyczenie książki dziękuję Dorocie Czopyk. Z przyjemnością Ci ją zwrócę!

Może przeczytasz także:

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Wojna ma ogromny ślad węglowy, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wątpliwości natomiast wzbudza
Simona Čechová, „Franciszek z kompostu”

„Franciszek z kompostu” – książka o dżdżownicy

„Franciszek z kompostu” to książka, którą... zawsze chciałam napisać sama. Simona Čechová, słowaczka autorka książek
Kubeczek menstruacyjny w szkole

Kubeczek menstruacyjny w szkole

Czy kubeczek menstruacyjny używany w szkole to dobry pomysł? Czy kubeczek jest przeznaczony dla tak

9 thoughts on “Czytam stare książki: „Vegan freak””

  1. Myślę, że dobrze mieć w głowie, że robimy coś dobrego dla zwierząt, natomiast ja – choć od czasu do czasu jadam dania wegetariańskie i wegańskie – jakoś chyba nie dałabym radę przejść na taką dietę i co za tym idzie styl życia na stałe. Nie mniej bardzo szanuję takie osoby za decyzję i wytrwałość w niej.

    1. Kiedy jeszcze jadłam mięso bylam zszokowana agresją wegetarian/wegan na różnego ridzaju blogach czy forach. Niestery nic tu sie nie zmienia na lepsze, wystarczy zajrzec np. do Jadłonomii, która ma dużo komentarzy – niektórzy komentujący zioną żółcią. Mocno sie to kłóci z rzekomą etyką i umilowaniem zwierząt… Ja zostalam weganką, bo mi przestało smakować mięso, kiedyś je uwielbiałam.

  2. Rzadko sięgam po tego typu książki – na ogół zdecydowanie wolę powieści, lubię wciągnąć się w fabułę…;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge