O sprawiedliwej modzie ciąg dalszy… (Tu część pierwsza). Oto obiecana rozmowa z Joanną Lompart-Chlaściak, właścicielką sklepu z modą Fair Trade – Zielona Nitka.
JB: Zacznijmy z grubej rury. Czy jesteśmy ofiarami ogólnoświatowej pogoni za modą, napędzanej przez wielkie koncerny?
J. L.-Ch.: To czy, jesteśmy ofiarami koncernów, zależy tylko od nas. Odpowiedzialna moda to nie tylko kupowanie odpowiedzialnie produkowanych ciuchów. To przede wszystkim nasze podejście do tematu mody. Nie możemy dać się nabrać na to, że ciągle musimy wymieniać naszą garderobę, bo jest już niemodna. Trzeba postawić na indywidualny styl i gust. Jeśli kupować nowe ubrania – to dobrej jakości i dobrane do naszej sylwetki – takie, które posłużą nam przez lata. Nie wyrzucać ich, a wymieniać się nimi, pożyczać, naprawiać, przerabiać, dbać o nie. Polować na okazje z drugiej ręki. Brać udział w imprezach – wymienialniach.
Targi Odpowiedzialnej Mody w Łodzi, październik 2012 r.
Czy jest szansa, że rynek mody przystopuje i – zwłaszcza sieciówki z tanią, łatwo dostępną i modną odzieżą – przestanie zalewać byle jakimi ubraniami?
Myślę, że z czasem wielkie koncerny modowe będą musiały zmienić swój model biznesowy. Na razie ciągle produkują one według systemu fast fashion – szybko (rekordziści wprowadzają nową kolekcję do swych sklepów w ciągu 2–3 tygodni) i jak najtańszym kosztem (Azja powoli staje się za droga i niektóre marki już szykują się do przeniesienia produkcji do Afryki). Jednak zmiany ku lepszemu są już zauważalne. H&M ma coraz szerszą ofertę ubrań z organicznej bawełny i wprowadza kapsułowe kolekcje z innych ekotkanin. M&S wdraża swój tzw. Plan A, czyli 180 zobowiązań, aby do 2015 roku stać się najbardziej odpowiedzialnym sprzedawcą na świecie.
Jako kupujący mamy wpływ na to, co dzieje się na tym rynku?
Podejście konsumentów, wywieranie wpływu na koncerny poprzez nasze wybory, jest bardzo ważne. Nasza siła leży w naszym portfelu. Jeśli będziemy częściej kupować rzeczy z logo FT i wybierać alternatywnych producentów, to wielkie koncerny nie będą miały wyjścia, jak zaoferować nam to, czego chcemy. Petycje i akcje organizacji pozarządowych również odnoszą już skutki. Do zmian mogą prowadzić też, niestety, tragedie – jak pożar w fabryce odzieżowej Rana Plaza w Bangladeszu, który w kwietniu tego roku zabrał ponad tysiąc ludzkich istnień. Część marek, dla których pracowała fabryka, podpisało już porozumienie na temat poprawy warunków bezpieczeństwa i rozpoczyna rozmowy na temat odszkodowań.
Czym jest więc moda FT?
Klasyczny Fair Trade to, w rozumieniu wielu osób, współpraca z małymi producentami i rzemieślnikami; to poprawa warunków życia osób najbiedniejszych żyjących w wioskach i miasteczkach z dala od centrów przemysłowych. Tak rozumiany sprawiedliwy handel zawsze pozostanie alternatywą dla mody produkowanej masowo przez koncerny.
Czym jest Zielona Nitka?
To pomysł na propagowanie odpowiedzialnej mody, czyli w moim rozumieniu takiej, która produkowana jest z poszanowaniem praw człowieka i praw pracowniczych, przy jak najmniejszym negatywnym wpływie na środowisko naturalne. Z jednej strony staram się organizować i uczestniczyć w imprezach, które tę ideę promują, a z drugiej – chcę ułatwić dostęp do takiej właśnie mody.
Joanna Lompart-Chlaściak podczas niedzielnego jarmarku w Newcastle upon Tyne.
Twoje zaangażowanie to także udział w różnego rodzaju imprezach FT.
Aby dowiedzieć się jak najwięcej o tym, jak produkowane są ubrania, które sprzedaję, odwiedzam ich producentów. Pojechałam do Londynu, aby spotkać się z przedstawicielami firmy People Tree, kilka razy w roku zaglądam do fundacji Traidcraft. A najbardziej chyba lubię organizować pokazy odpowiedzialnej mody i imprezy o tym traktujących. Z pomocą grupy znajomych oraz organizacji Partnerstwo na rzecz Sprawiedliwego Handlu w Newcastle zorganizowaliśmy już dwa takie wydarzenia. A rok temu przygotowałam stylizacje, które pokazane były w czasie finału międzynarodowego konkursu dla młodych projektantów uprawiających twórczy recycling Re-Act Fashion Show w Łodzi.
Pokaz Fair Trade Fashion Show, Newcastle upon Tyne 20 października 2012 r.
Mam również blog (http://zielonanitka.wordpress.com/) i strony na Facebooku. Jeżdżę ze stoiskiem zarówno na lokalne kiermasze i jarmarki, jak i na większe imprezy – w październiku 2012 roku byliśmy na przykład w Łodzi na pierwszych w Polsce Targach Odpowiedzialnej Mody WearFair, zorganizowanych przez kampanię Kupuj Odpowiedzialnie, prowadzoną przez Polską Zieloną Sieć.
Co znajdziemy w ofercie Zielonej Nitki?
Obecnie współpracuję z czterema markami. People Tree to chyba najbardziej znana z nich. Powstała w Japonii 20 lat temu, a niedawno obchodziła dziesięciolecie istnienia w Wielkiej Brytanii. Odbiorcami jej mody są głównie trzydziestolatki (i młodsze osoby). Marka ta docenia rękodzieło – jej ubrania i biżuteria powstają w małych zakładach rzemieślniczych w Azji, Afryce i Ameryce Południowej, często tradycyjnymi metodami i bez użycia energii elektrycznej. Ręczne przędzenie nici i włóczek, ręczne tkanie materiałów i dzierganie, ręczne barwienie tkanin oraz wyszywanie i naszywanie ozdób – to to, w czym lubuje się People Tree. W ten sposób daje pracę osobom z małych wiosek, daje im poczucie wartości i możliwość zarobienia na przykład na szkołę dla dzieci. A na dodatek jest pionierem wykorzystania organicznej bawełny – od wielu lat współpracuje z jej producentami w Indiach.
Druga marka to Traidcraft. Jest to zarówno firma, jak i fundacja, wielki orędownik sprawiedliwego handlu w Wielkiej Brytanii, która oprócz mody (adresowanej głównie do troszkę starszej klienteli) zajmuje się żywnością i wyrobami rzemiosła. Za jej sprawą coraz więcej produktów uzyskuje certyfikację Fair Trade – nawet brykiet na grilla. Prowadzi wiele akcji lobbyingowych wśród polityków oraz sieć wolontariuszy, którzy zapraszani do szkół, klubów młodzieżowych, zakładów pracy, czy kościołów prowadzą pogadanki i prezentacje na temat FT.
Kolejna marka to Nomads – powstała z miłości pary Brytyjczyków do Indii. Wszystkie ich kolekcje są szyte w tym kraju i inspirowane jego kulturą, kolorami, obyczajami. Od ponad 20 lat współpracują z tymi samymi rodzinnymi warsztatami, a z roku na rok poszerzają ofertę ubrań z ekologicznej bawełny. Są członkami Brytyjskiego Stowarzyszenia Sklepów Fair Trade.
I ostatnia marka: Animal Tails to producent ubrań dla dzieci. Oprócz tego, że ich koszulki szyte są z organicznej bawełny z certyfikatem Fair Trade, to przeznaczają oni część swego zysku na rzecz organizacji walczących o ocalenie zagrożonych gatunków zwierząt. Wszystkie ich koszulki i t-shirty mają kolorowe nadruki takich właśnie zwierząt, a ich najnowsza kolekcja sygnowana jest przez WWF. Nawet londyński Harrods ma ich t-shirty w swojej ofercie.
Jak zrodził się pomysł na twój sklep?
Zaczęło się od zainteresowania ogólnie FT. Dowiedziałam się o nim po przeprowadzce do Anglii osiem lat temu. Wcześniej, mieszkając w Polsce, nigdy o tym ruchu nie słyszałam. A w Wielkiej Brytanii, robiąc zakupy nawet w zwykłym osiedlowym sklepie, bardzo łatwo można natrafić na kawę czy czekoladę z logo FT. Newcastle ma też oficjalny status Miasta Przyjaznego Sprawiedliwemu Handlowi (w Polsce status ten uzyskał już Poznań, a stara się o niego Gdańsk), więc wpadły mi w ręce jakieś ulotki na ten temat. I tak to się zaczęło. A gdy pewnego dnia na dziale bieliźnianym w sklepie Marks&Spencer zauważyłam podkoszulki z bawełny Fair Trade, uderzyło mnie, że to nie tylko o kawę i herbatę chodzi.
No właśnie, wciąż w ogólnej świadomości konsumentów Sprawiedliwy Handel dotyczy tylko produktów spożywczych…
Zaczęłam szperać po internecie i znalazłam masę informacji na temat skandalicznych warunków, w jakich produkowane są ubrania dla wielkich marek odzieżowych. O tym, jak konwencjonalna uprawa bawełny może doprowadzić do katastrof ekologicznych. O wykorzystywaniu dzieci do produkcji biżuterii. Poszłam też na wykład o Fair Trade w modzie na Uniwersytecie Northumbria. I uświadomiłam sobie, że nie wiem absolutnie nic o tym, skąd się wzięły moje ubrania. Z dzieciństwa pamiętam, jak moja babcia – krawcowa – szyła dla nas. I ile pracy i umiejętności to wymagało. To chyba bardzo zadziałało na moją wyobraźnię.
Kręcenie klipu reklamującego Zieloną Nitkę (http://www.youtube.com/watch?v=RBhQtOvOSKo).
Uruchomiłaś sklep po polsku, dla Polaków – to chyba odważna decyzja.
Wydawało mi się, że wraz z rozwojem konsumenckiej świadomości zaczniemy coraz częściej sięgać po taką modę i chciałam taką ofertę Polakom zaproponować.
I jak oceniasz nasz rynek? W moim mniemaniu jest bardzo trudny. Chętnie kupujemy w sieciówkach i nie uświadamiamy sobie, że ubrania to praca milionów ludzi.
Tak, polski rynek to wyzwanie. Myślę, że wynika to trochę z naszych doświadczeń, a trochę z mniejszej zasobności portfela w porównaniu z mieszkańcami Europy Zachodniej. Dość świeże w naszej pamięci jest to, jak po 1989 roku do Polski weszły duże koncerny i ich fabryki, a gdy staliśmy się dla nich za drodzy – przeniosły się one dalej na Wschód. W przemyśle włókienniczym dało się to odczuć bardzo mocno. Trudno się więc dziwić, że nie wszyscy chcą przejmować się losem szwaczek w Azji, skoro „odebrały” one pracę niejednej mamie, cioci czy siostrze. Oprócz tego chyba ciągle nie mamy zaufania do producentów i certyfikatów.
Dlaczego?
Myślimy, że „zielone” i etycznie produkowane ubrania to mydlenie oczu, chwyt marketingowy i pretekst, by sprzedać coś po wyższej cenie. I właśnie: cena. Ciągle pokutuje wyobrażenie, że ubrania odpowiedzialnych marek są o wiele droższe od tych z sieciówek (co nie do końca jest prawdą). Jeśli wiele gospodarstw domowych z trudnością wiąże koniec z końcem, wybiorą oni ubrania jak najtańsze. Obawiam się też, że większość osób nie słyszała jeszcze o tym, że istnieje coś takiego jak np. sprawiedliwy handel czy ekologiczna bawełna. Rok temu na targach w Łodzi jeden z odwiedzających zadał mi pytanie: a czy bawełna może być nieekologiczna?
No właśnie, niedawno usłyszałam to samo stwierdzenie od ekspedientki w sklepie…
Nie wiemy o tym, że ta konwencjonalnie uprawiana jest nafaszerowana chemią, prowadzi do ekologicznych katastrof i do jej zbioru wykorzystywane były dzieci – jak na przykład w Uzbekistanie. Z drugiej jednak strony, społeczeństwa zachodnie też dojrzewały do odpowiedzialnej mody powoli. Traidcraft – fundacja i jedna z marek, z którą współpracuję – powstała w roku 1979. Pewnie w Polsce za 30 lat świadomość tych tematów też będzie nieporównywalnie wyższa. A na razie klientami Zielonej Nitki są głównie osoby, które już teraz interesują się bardziej „zielonym” i odpowiedzialnym trybem życia.
Jak dostęp do odpowiedzialnej mody wygląda w Wielkiej Brytanii? Jest większy wybór tkanin ekologicznych i tych z logo FT?
Tak, zdecydowanie. Jest tu przede wszystkim sporo producentów – a nie tylko dystrybutorów – takiej odzieży. Firmy zajmujące się produkcją ubrań FT działają na rynku od 20 czy 30 lat i oprócz produkcji i sprzedaży promują ideę – są aktywnymi członkami brytyjskiej Fundacji Fair Trade czy Brytyjskiego Stowarzyszenia Sklepów Fair Trade, organizują happeningi, zajęcia w szkołach, kościołach, akcje skierowane do polityków. Starają się wpływać na zmianę globalnego systemu handlu międzynarodowego. Są to firmy ze społecznym przesłaniem – nie są nastawione na zysk (choć muszą zarobić tyle, by utrzymać się na rynku i rozwijać), ale na realizację swej misji. Pomaga też to, że znane nazwiska coraz częściej wspierają wysiłki tych marek. Dla przykładu, Emma Watson, aktorka znana z roli Hermiony w filmach o Harrym Potterze, stworzyła dwie kolekcje z People Tree i pojechała z założycielką firmy do Bangladeszu, by odwiedzić zakłady, w których produkowane były „jej” ubrania.
W Wielkiej Brytanii istnieje też ogrom sklepów internetowych – dystrybutorów odpowiedzialnej mody. A jeśli chodzi o sklepy stacjonarne, to zdecydowanie najwięcej jest ich w Londynie i generalnie na południu Anglii. Sklepy działające na północy Anglii łączą często sprzedaż mody z innymi produktami – żywością eko i FT, artykułami rzemiosła itp.
Odwiedziny Zielonej Nitki w sklepie sprzedający wyroby kobiet zrzeszonych w Asilia Coop w Zanzibarze.
Dlaczego warto wybierać ubrania wyprodukowane według zasad Sprawiedliwego Handlu i z tkanin produkowanych ekologicznie?
To proste – są pięknie wykonane, zdrowe dla naszej skóry i niosą dobro. Moda tworzona zgodnie z zasadami sprawiedliwego handlu oznacza, że gdzieś w małej wiosce w Afryce czy Azji czyjeś tradycyjne (często zanikające już) umiejętności są docenione i opłacone w sposób pozwalający na godne życie, a dzieci, zamiast pracować, chodzą do szkoły, w ich wiosce zaczął działać ośrodek zdrowia i wykopano studnię z czystą wodą. Rzeczy, które dla nas są oczywiste, mogą stać się oczywiste dla najbiedniejszych mieszkańców naszej planety. Wiem, brzmi to trochę patetycznie, ale cóż, tak to wygląda w praktyce.
Dziękuję za rozmowę!
Dla naszych czytelników sklep Zielona Nitka przygotował specjalny kod rabatowy, dający 10% zniżki na zakupy. Przy zamówieniu należy wpisać: 90097 – kod jest ważny do końca października 2013 r.
Zdjęcia pochodzą ze zbiorów Joanny Lompart-Chlaściak.