Nie obchodzimy walentynek, ale kochamy dobre jedzenie. Niech więc dziś tematem będzie pokarm, który trafia nam przez żołądek do serca (jak miażdżyca, ha ha). Ekologiczny humus, własnoręcznie przyrządzony z podstawowych składników.
Pierwszy raz humus jadłam kilka lat temu w Izraelu – taki zwykły, kupowany w sklepie, gotowy. Regiony Bliskiego Wschodu to przecież ojczyzna ciecierzycy, bez niej nie można wyobrazić sobie kuchni arabskiej czy izraelskiej (nie mylić z kuchnią żydowską :)). Humus ogromnie mi zasmakował, szczególnie jedzony z ciepłą pitą, oliwą, zatharem i oliwkami. Jednak bardzo długo nie wpadłam na to, żeby zrobić go samodzielnie – w końcu przyszła i na niego pora. W naszej diecie cieciorka jest dozwolona od początku, na sezam trzeba było poczekać, więc pierwszy w życiu humus ukręciłam z orzechami włoskimi zamiast tahini. Wyszedł znakomity, polecam spróbować zrobić samemu!
Dziś zrobiłam swój drugi humus, podaję przepis według mojego kolegi Darka, nieco zmodyfikowany. W myśl zasady GOTUJ Z PODSTAWOWYCH SKŁADNIKÓW nie kupiłam tahini, tylko wykorzystałam całe ziarna sezamu. Dodam jeszcze, że cieciorka jest bardzo zdrowa, zawiera cenne białko, które z powodzeniem zastępuje białko zwierzęce, żelazo, błonnik, witaminę B, fosfor, potas. indeks glikemiczny ugotowanej ciecierzycy to 30.
Humus
Należy to wszystko zmiksować w robocie na delikatną, pachnącą masę. przełożyć do miski i jeść według uznania. Smacznego!