Czym w ogóle są kosmetyki naturalne i jak je rozpoznać? Dopóki w Unii Europejskiej nie ma żadnego jednolitego prawa dotyczącego nazewnictwa kosmetyków ekologicznych i naturalnych, musimy posiłkować się certyfikatami i zdrowym rozsądkiem. A co, jeśli kosmetyk nie ma certyfikatu? Przedstawiam kilka wskazówek na przykładzie produktów >> Shy Deer.
(Na głównym zdjęciu widzicie sarny, choć piszę o marce z jelonkiem, bo tylko sarny dały się sfotografować podczas naszego wyjazdu na Sejneńszczyznę).
Kosmetyki Shy Deer są produkowane w Polsce i od razu zdradzę Wam, że są naprawdę bardzo dobrej jakości. Używałam trzech produktów do pielęgnacji twarzy, szyi i dekoltu:
- >> Lekka emulsja 2w1,
- >> Serum dla skóry odwodnionej, wrażliwej i naczynkowej,
- >> Naturalny krem dla skóry mieszanej i tłustej.

Kosmetyki, których używałam, są pakowane w szklane pojemniki, które można zwrócić producentowi (minimum 5 sztuk) w zamian za rabat na kolejne zakupy. Również plastikowe opakowania można odesłać: „szklane słoiki wracają do obiegu, plastikowe butelki i pompki czekają w oddzielnym kartonie na zwrot do producenta”. Dzięki temu na rynek wprowadzana jest mniejsza liczba opakowań i mniej śmieci ląduje na wysypiskach.
Drewniane nakrętki (zawierające jednak elementy plastikowe) pochodzą z odpadów z produkcji mebli.
Kosmetyki Shy Deer mają długie i bogate składy, dzięki czemu możemy przyjrzeć się bliżej, jak to jest z naturalnymi kosmetykami.
Czym jest naturalny składnik?
To pytanie nasuwa mi się za każdym razem, kiedy czytam, że kosmetyk jest w 99% z naturalnych składników. Czy naturalny składnik to taki, którego pochodzenie jest naturalne (na przykład SCI, czyli sodium cocoyl isethionate, kokoiloizetionian sodowy, delikatny surfaktant otrzymywany z kokosa), czy taki, który pozyskujemy z natury bez zmiany w jego strukturze, np. glinka albo olej?
Według certyfikatu COSMOS (tu znajdziecie szczegóły) kosmetyki, które mogą dostać oznaczenie NATURAL muszą spełniać następujące warunki:
- 98% składników pochodzenia naturalnego,
- żadnych testów na zwierzętach*,
- żadnych składników GMO, ropopochodnych, nanoskładników, PEG, SLS, syntetycznych konserwantów,
- żadnych składników poddanych promieniowaniu gamma i rtg,
- powstanie produktu musi respektować zasady zrównoważonego rozwoju,
- olej palmowy może pochodzić wyłącznie z upraw certyfikowanych (CSPO),
- składniki pochodzenia zwierzęcego – pozyskiwane bez krzywdzenia zwierząt (miód, mleko etc.).
* chyba że testów wymaga prawo inne niż prawo kosmetyczne.
W dokumencie znajdziecie spisy wszystkich dozwolonych składników, razem z informacją o ewentualnych ograniczeniach w użyciu.
Jak liczona jest zawartość składników pochodzenia naturalnego? Stosuje się równanie:
% składników pochodzenia naturalnego = (waga całości produktu – waga składników pochodzenia nienaturalnego – waga frakcji petrochemicznej ) / waga wszystkich składników x 100
Producenci kosmetyków, którzy nie ubiegają się o certyfikat, nie muszą oczywiście spełniać tych wszystkich wymogów. Shy Deer obecnie nie ma certyfikatu, natomiast wykorzystuje składniki oznaczone jako ekologiczne (czyli muszą mieć ekocertyfikat). Na etykiecie tych kosmetyków woda i wszystkie składniki mineralne, pozyskiwane fizycznie i chemicznie są opisane jako naturalne. Na swojej stronie piszą:
Min. 99% składników każdego z naszych kosmetyków jest naturalna i certyfikowana, co oznacza, że suma składników naturalnych i certyfikowanych w naszych składach wynosi min. 99%. Certyfikowane składniki mogą mieć nie tylko certyfikat organiczności Ecocert, ale mogą też mieć inne certyfikaty, takie jak Vegan, Fair Trade i inne lub też mają procentowo określoną zgodność ze standardami COSMOS.
Producent zgodnie z wytycznymi COSMOS rozróżnia składniki pozyskiwane mineralne, fizycznie i chemicznie, ale – choćby z braku miejsca na etykiecie – nie pisze tego na opakowaniu. Możemy znaleźć więcej szczegółów na stronie Shy Deer:
- składniki mineralne – pozyskiwane bez ingerencji chemicznej, np. krzemionka,
- składniki pozyskiwane fizycznie – przez macerowanie, tłoczenie, destylację itp.,
- składniki pozyskiwane chemicznie – w procesach takich jak fermentacja, kondensacja, neutralizacja, estryfikacja czy izomeryzacja,
- inne składniki, akceptowane w kosmetykach naturalnych, pozyskiwane w sposób inny niż naturalny, niezbędne do uzyskania pożądanych właściwości kosmetyku. W wypadku Shy Deer wszystkie te składniki są otrzymywane z surowców roślinnych.
Według mnie naturalne składniki to te z dwóch pierwszych grup: mineralne i pozyskiwane fizycznie. Jest to moja opinia, podchodzę do tego intuicyjnie, bo naturalny składnik to dla mnie coś maksymalnie zbliżone do natury. To nie znaczy, że pozostałe składniki są złe, po prostu nazwałabym je „pochodzenia naturalnego”.
Weźmy pod lupę produkty, których używałam.

Lekka emulsja 2w1 Shy Deer
Tu kupisz: >> Lekka emulsja 2w1
Niezwykle przyjemna w użyciu, może służyć zarówno do demakijażu, jak i codziennego oczyszczania twarzy. W mojej ocenie naprawdę bardzo skutecznie oczyszcza twarz, jednocześnie nie pozostawia jej po umyciu zupełnie „gołej”. Używaliśmy jej całą rodziną – jest tak delikatna, że myły nią twarz także nasze dzieci.
Na opakowaniu znajdziemy informację, że kosmetyk zawiera 100% naturalnych i certyfikowanych składników. Jak wygląda INCI?
Aqua*, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water*, Pelargonium Graveolens (Geranium) Flower Water*, Propanediol**, Palm Kernel/Coco Glucoside*, Isoamyl Laurate (and) Isoamyl Cocoate*, Glycerin*, Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Oil*, Sorbitan Laurate (and) Polyglyceryl-4 Laurate (and) Dilauryl Citrate**, Citrus Sinensis (Orange) Peel Oil*, Morinda Citrifolia Fruit Powder Extract*, Rubus Idaeus (Raspberry) Seed Oil*, Tocopherol*, Sodium Hyaluronate**, Parfum*, Benzyl Alcohol (and) Salicylic Acid (and) Glycerine (and) Sorbic Acid**, Xanthan Gum*, Lactic Acid*, Limonene***, Citral*** * składnik pochodzenia naturalnego, ** organiczny składnik certyfikowany, *** Składnik naturalnego olejku eterycznego
Tu w opisie (przy gwiazdkach) mamy podane, czy składnik jest pochodzenia naturalnego, czy nawet ma certyfikat eko. W wypadku emulsji 2w1 rzeczywiście skład jest całkowicie pochodzenia naturalnego. Nie jest to jednak według mnie tożsame z naturalnymi składnikami – te oczywiście znajdziemy w dużej ilości.
Składniki naturalne według mnie to wszystkie oleje, hydrolaty i ekstrakty.

Serum dla skóry odwodnionej, wrażliwej i naczynkowej Shy Deer
Kupisz tutaj: Serum dla skóry odwodnionej, wrażliwej i naczynkowej
Tu mamy kosmetyk, którego etykieta deklaruje 99,8% składników naturalnych. Nie wiem, niestety, który składnik jest nienaturalny – czy raczej nie jest pochodzenia naturalnego – być może jest w tak małym stężeniu, że nawet nie ma go w INCI:
* składnik pochodzenia naturalnego, ** składnik certyfikowany, *** składnik akceptowany w kosmetykach naturalnych
Serum jest bardzo przyjemnym kosmetykiem, które nawilża skórę. Stosowałam je po oczyszczeniu twarzy, a przed nałożeniem kremu, na twarz, szyję i dekolt.
Patrząc na skład, widzimy hydrolaty i ekstrakty, które według mnie są składnikami naturalnymi.

Naturalny krem dla skóry mieszanej i tłustej Shy Deer
Tu kupisz: Naturalny krem dla skóry mieszanej i tłustej
Ten bardzo bogaty krem znakomicie się spisał przy mojej cerze mieszanej, zarówno na dzień, jak i na noc. Jest bardzo lekki, dzięki czemu nie zostawia na skórze wyczuwalnej warstwy. Powiedziałabym, że działa w niewyczuwalny, ale skuteczny sposób.
W INCI mamy 99,1% składników pochodzenia naturalnego:
* składnik pochodzenia naturalnego, ** składnik certyfikowany, *** składnik akceptowany w kosmetykach naturalnych, **** Składnik naturalnego olejku eterycznego
Jedyny minus według mnie to dodanie zapachu, który nie jest konieczny, a niestety ten składnik może wywoływać alergie.
W tym składzie mamy w dużej ilości: hydrolaty, oleje, ekstrakty, a także masło shea – składniki, które nazywam naturalnymi.
Po czym poznać kosmetyki naturalne
Podsumowując, jeśli chcemy kupować wyłącznie kosmetyki naturalne, musimy sobie zdefiniować – czym dla nas ta naturalność jest.
Dopóki nie mamy jasno sprecyzowanych przepisów, jakie kosmetyki wolno nazywać naturalnymi, możemy wybrać którąś ze strategii:
- zaufać bardzo rygorystycznym certyfikatom, wśród których COSMOS NATURAL jest obecnie najpopularniejszy, i kupować tylko kosmetyki certyfikowane,
- zaufać producentom, którzy deklarują, że kosmetyk jest naturalny (tu bym bardzo uważała, dopóki nie ma obostrzeń),
- czytać skład – to zawsze warto! – i nauczyć się rozpoznawać substancje, których nie powinno być w kosmetykach nazywanych naturalnymi, np. PEG, SLS, SLES, parabeny.
A więc w dwóch słowach, jako konsumentki i konsumenci nie mamy łatwego zadania. Zakupy kosmetyków powinniśmy zaczynać od lektury składu w internecie. Jeśli zależy nam na kosmetykach naturalnych, myślę, że próg 98% składników pochodzenia naturalnego jest jak najbardziej zasadny. Pytanie, ile z tych składników powstało dzięki obróbce innej niż mechaniczna – ale to łatwo sprawdzić.
Wszelkie maceraty, hydrolaty (np. woda różana), oleje, ekstrakty, masła, oleje eteryczne, glinki możemy uznać za składniki naturalne i one powinny być w składzie na początkowych miejscach (bo INCI jest porządkowane wg ilości).
Trudniejsze nazwy, których nie kojarzymy, warto sprawdzić – choćby na stronie >> EWG Skin Deep.
A poza tym zawsze dobrze jest w razie wątpliwości zapytać producenta lub dystrybutora o wszystko, czego nie rozumiemy lub co nas niepokoi.
Kupujecie kosmetyki naturalne? Jeśli tak, to jak sprawdzacie, czy rzeczywiście składniki są pochodzenia naturalnego?
Bardzo lubimy produkty dobrej jakości, które są produkowane w Polsce.
JA sie na kosmetykach znam słabo, ale trochę znam sie na winie. I jest podobny problem. Jest chyba z osiem certyfikatów wina „organicznych” a co za tym idzie różne listy wymagań. każda organizacja certyfikująca ma inne podejście. Raz dopuszcza sie pewne środki ochrony roślin, innym razem nie, słowem musisz wiedzieć czego oczekujesz. Dekady zabierze zdefiniowanie określeń w rodzaju ekologiczne, naturalne, organiczne itd
Ostatnio przerzuciłam się na kosmetyki naturalne, sprawdzam składy, certyfikaty. Zauważyłam, że moja skóra dzięki nim jest lepiej odzywiona. Co do kosmetyków Shy Deer to urzeka ich opakowania, bardzo mi się podoba :)
Markę znam. Lubię i lubię do niej wraca. Ogólnie, znacznie więcej u mnie, kosmetyków naturalnych niż innych.
niestety nie znam tej marki, ale bardzo chciałabym ją poznać, skład niewiele mi mówi, wolałabym zobaczyć działanie ;-)