„Dzika strona jedzenia” – recenzja

O czym jest „Dzika strona jedzenia” Jo Robinson? Oczywiście o jedzeniu, ale także o tym, jak człowiek niszczy naturalne wartości zawarte w owocach i warzywach, aby uzyskać lepsze i smaczniejsze plony. Oraz o tym, jak szukać w roślinach tych wartości, które mimo wszystko przetrwały.

Do opisania wrażeń z tej książki zabierałam się długo, ponieważ… pochłonęło mnie robienie notatek z lektury. Czytałam (i dalej czytam, ponieważ nie sposób nie wracać do tej książki) ją sumiennie z flamastrem, karteczkami i ołówkiem. Bo to właśnie jest taka publikacja: zawiera tyle (często bardzo przydatnej) wiedzy, co podręcznik akademicki do gramatyki historycznej języka polskiego. Choć zapewniam, że czyta się ją o wiele przyjemniej.

Jo Robinson „Dzika strona jedzenia”, Białystok 2014

"Dzika strona jedzenia"
„Dzika strona jedzenia”

Autorka

Jo Robinson to Amerykanka, która nie tylko pisze poradniki, ale także jest aktywistką żywieniową oraz badaczką zajmującą się uprawami rolnymi i trzodą chlewną. Przejrzała tysiące badań nad warzywami i owocami, zebrała je w zgrabne podsumowania i napisała książkę o tym, jakie płody rolne, dostępne w naszych supermarketach, kupować, jak je przechowywać i jak przyrządzać, aby wykorzystać ich naturalne właściwości prozdrowotne. A wszystko dlatego, że dzisiejsze rośliny straciły znaczną część swoich pierwotnych składników, mających wielkie znaczenie dla człowieka – przez człowieka właśnie, który tak kierował uprawami, aby plony były obfite w smaki słodkie.

Dziś już wiemy, że jedną z konsekwencji uprawy najsłodszych i delikatnych w smaku dzikich roślin była drastyczna utrata fitoskładników. Wiele z najzdrowszych składników odżywczych ma kwaśny, cierpi lub gorzki smak. Nieświadomie, ograniczając spożycie owoców i warzyw o intensywnym smaku, nasi przodkowie osłabili swoją odporność na wiele chorób i uciążliwych dolegliwości. W przeciągu wielu wieków ekstensywnego rozwoju rolnictwa nasza zdolność do modyfikacji diety znacznie przewyższyła zdolność zrozumienia tego, jak te zmiany wpływają na nasze zdrowie i samopoczucie. (s. 17)

Smutne, ale prawdziwe.

Gdzie zgubiliśmy witaminy?

W książce opisano najpopularniejsze warzywa i owoce oraz kilka tych, które są niezwykle zdrowe, ale rzadziej kupowane (ponieważ są mniej dostępne). Każdy rozdział zaczyna się historią warzywa lub owocu, z której dowiemy się, skąd dany produkt pochodzi i jakie były jego losy. Bardzo ważne jest też dzisiejsze postępowanie np. w owocami – są zbierane niedojrzałe, aby mogły przebyć tysiące kilometrów i być świeże jeszcze długi czas. Przez to, że nie dojrzewają na słońcu, tracą możliwość wytworzenia różnych ważnych składników odżywczych, witamin itp. Na przykład brzoskwinie zebrane przed dojrzeniem mają tylko połowę cennych fitoskładników niż te, które rosły na drzewie dwa tygodnie dłużej. To oczywiście odbija się także na ich smaku.

dzikastrona_1

Autorka poświęca sporo miejsca na wytłumaczenie, dlaczego żywność w supermarkecie, choć wygląda pięknie i nie ulega psuciu, często nie ma smaku. Czy w ogóle warto kupować takie warzywa i owoce? Okazuje się, że nawet wśród tych produktów znajdziemy te, które warto jeść. Niektóre gotowe produkty mogą być nawet zdrowsze od surowych (np. przetworzona fasola albo pomidory).

Ciekawostki

W tej książce co strona, to kilka ciekawostek na temat roślin jadalnych. Nie umiem nawet wybrać tych najciekawszych – to po prostu trzeba przeczytać. Przykładem niech będzie historia pomarańczowej marchewki, która jest z nami tylko 400 lat – a to dzięki Holendrom, którzy postanowili uhonorować tym warzywem władców z dynastii „pomarańczowej” (Orańskiej). Skrzyżowali marchew purpurową z żółtą i otrzymali to, co dziś jest dla nas synonimem marchewki. Do niedawna nie wiedziałam, że marchewka może być biała albo czerwona (dziś kupuję wszystkie trzy odmiany).

Marchew purpurowa.
Marchew purpurowa.

W „Dzikiej stronie jedzenia” znajdziemy też porady, które cechy roślin są najcenniejsze (barwa purpurowa i ciemnozielona), które części roślin zawierają najwięcej cennych składników odżywczych (już nie wyrzucam ciemnej części pora, ale wrzucam ją do zupy!), jak kroić czosnek przed poddaniem go obróbce cieplnej (10 minut wcześniej).

Jak przechowywać

Sporo rad dotyczy przechowywania warzyw i owoców tak, aby jak najdłużej zachowały cenne składniki odżywcze. Podobają mi się informacje na temat wymiany gazowej produktów rolnych – które mogą leżeć poza lodówką, które powinny leżeć w ciemności i chłodzie, a które warto ochronić przed kontaktem z powietrzem.

Jak kupować

Autorka nie pozostawia wątpliwości – nie wystarczy jeść „dużo owoców i warzyw”.

Wyborów dotyczących kupowania warzyw i owoców nie można opierać na intuicji, zaś wiedza na ich temat przełamuje wiele starych i nowych nawyków żywieniowych. Aby korzystać z najbardziej wartościowych składników odżywczych, powinieneś chodzić na zakupy z listą konkretnych produktów. (s. 21)

Przeczytałam tyle poradników, że wiem już – takie wypowiedzi są znamienne dla wszystkich książek, którym mamy uwierzyć. Dlatego choć wiedzę zawartą w „Dzikiej stronie jedzenia” traktuję poważnie i kroję czosnek 10 min przed podgrzaniem go, nie sądzę, aby wybieranie tylko najwartościowszych warzyw i owoców było konieczne. Stawiam na różnorodność, dobry smak, sezonowość i w miarę możliwości lokalność – dzięki temu, że mogę mieć produkty rolne prosto od ekorolnika (Kooperatywa Spożywcza Dobrze), nie mam dylematu, którą odmianę warzywa wybrać, bo nasi rolnicy wybierają te zdrowsze i smaczniejsze (np. marchew purpurową czy ziemniaki z czerwoną skórką).

dzikastronajedzenia-okladka

Podsumowując…

Choć momentami książka przeraża ilością informacji, uważam ją za cenne źródło wiedzy z solidnymi podstawami naukowymi. Ciekawie napisana, niestety dla Amerykanów – tabele z odmianami roślin mogą u nas nie mieć przełożenia, ale nie szkodzi. Ważne, abyśmy poszerzali wiedzę na temat tego, co jemy, i głosowali portfelami – że chcemy żywności jak najzdrowszej.

Jo Robinson „Dzika strona jedzenia”, Białystok 2014

Może przeczytasz także:

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Wojna ma ogromny ślad węglowy, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wątpliwości natomiast wzbudza
Simona Čechová, „Franciszek z kompostu”

„Franciszek z kompostu” – książka o dżdżownicy

„Franciszek z kompostu” to książka, którą... zawsze chciałam napisać sama. Simona Čechová, słowaczka autorka książek
Kubeczek menstruacyjny w szkole

Kubeczek menstruacyjny w szkole

Czy kubeczek menstruacyjny używany w szkole to dobry pomysł? Czy kubeczek jest przeznaczony dla tak

3 thoughts on “„Dzika strona jedzenia” – recenzja”

  1. Niby wiedziałem, że dzisiejsze owoce i warzywa to nie to samo, co kiedyś. Ale po przeczytaniu tego wpisu wygląda na to, że warto poznać bliżej tę książkę.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge