Samotność rodziców

Pamiętacie książkę „W głębi kontinuum”? Jeśli ją czytaliście, na pewno pamiętacie. Jeśli nie czytaliście, nic nie szkodzi, a może nawet lepiej. O czym za chwilę. Do napisania tego wpisu skłoniła mnie moja dzisiejsza sytuacja: siedzę w domu z dwoma synkami, z czego starszy powinien być w przedszkolu, ale przechodzi paskudne zapalenie obu uszu. A młodszy to wulkan energii, ma 18 miesięcy i intensywnie eksploruje świat oraz ciągle coś pokazuje wyciągniętym paluszkiem i pyta: „A to?”.

Tymczasem ja zaraziłam się prawdopodobnie bakterią od starszego, smarkam, wszystko mnie boli, nie mam apetytu i tylko czekam na gorączkę. Mąż uwięziony w pracy do popołudnia. Dziadkowie pracują. Moja siostra pracuje. Siostra męża mieszka za granicą. Podświadomie czuję, że nie tak natura wymyśliła sobie chorowanie matek.

Myślę, że powinno to wyglądać inaczej, że mam w pobliżu kogoś bliskiego (pewnie dawniej była to jakaś kobieta, ktoś w rodzaju douli), kto zajmuje się moimi dziećmi i domem, kiedy ja śpię i po prostu choruję.

chlopcyzpilka

Wracając do książki Jean Liedloff, dzięki której do dziś w głowie mam kilka cennych refleksji, zgadzam się, że człowiek jest stadny. Że potrzebuje mieć w realnym pobliżu osoby w różnym wieku, z różnym doświadczeniem, i z tymi osobami tworzyć wspólnotę na zasadzie bezpośrednio daję – bezpośrednio biorę. Co z tego, że żyjemy w wielomilionowych miastach, skoro nie znamy ludzi, którzy mieszkają z nami na piętrze w bloku i którym nie powierzylibyśmy naszego dziecka nawet na 10 minut. Co dopiero poprosić o całodzienną opiekę. No i kto by się na to zgodził? Wszyscy pracują poza domem, a jeśli w domu – jak ja – to przecież jest to praca umysłowa, wymagająca izolacji, inne osoby są balastem.

Moje dzieci lubią, kiedy zmywam, gotuję, sprzątam, odkurzam, wstawiam pranie/zmywanie. Bo wtedy mogą aktywnie mi pomagać lub przeszkadzać, w każdym razie robić coś ze mną. Moje dzieci nie znoszą, kiedy siedzę przy komputerze i skupiam się na ekranie. Bo wtedy mnie nie ma. Strach pomyśleć, jak wyglądają domy z telewizorem, gdzie choć wszyscy siedzą na jednej kanapie, są zupełnie odizolowani przez to, co dzieje się na ekranie. Człowiek jako zwierzę stadne przed rozwojem pisma przekazywał sobie informacje ustnie. Zamiast w samotności czytać książkę, opowiadał historie w gronie słuchaczy albo sam słuchał czyjejś relacji czy bajania. Takie sytuacje wzmacniały więź międzyludzką, utrwalały tradycję, budowały społeczność opartą na zależności jednostki od grupy (ale przecież grupa składała się z jednostek). Dziś tak bardzo martwimy się o poziom czytelnictwa, a ja raczej martwiłabym się o to, że dzieci (wina rodziców jest ewidentna) wybierają komputer zamiast spaceru.

Czytanie książek rozwija pewne umiejętności, które mogą być stymulowane w inny sposób i niekoniecznie wymagana jest do tego samotność. Książka alienuje. My- dorośli – nie czytamy książki z kimś czy dla kogoś, jeśli chcemy osobiście ją przeżyć. Moje dzieci uwielbiają, kiedy im czytam albo opowiadam książeczkę. Nie znoszą, kiedy czytam coś w internecie.

dzialka_0

Obcowanie z naturą jest nie do zastąpienia (to z kolei przemyślenie pod wpływem lektury „Ostatniego dziecka lasu”, książki, którą czytam i o której napiszę). Tak samo obcowanie ze zróżnicowaną społecznością. Grupa przedszkolna to dzieci z jednego rocznika. Klasa w szkole tak samo. Bo tak jest łatwiej – nauczycielom. Obserwuję moje dzieci i widzę, że różnica wieku wspaniale działa na ich rozwój.

Dzisiejsi przeciętni rodzice są bardzo samotni. To koszt cywilizacyjny. Izolujemy się, bo chcemy żyć po swojemu, żeby nikt nam się nie wtrącał. Tylko że nikt nam też nie pomoże. Nie tak natura to sobie wymyśliła.

Może przeczytasz także:

Ile państw jest w Azji?

Ile państw jest w Azji? Wyzwanie

Ile państw jest w Azji? Kilka lat temu na święta wymyśliłam wyzwanie dla nas, żeby
Jak kupić etyczną czekoladę?

Skąd mam wiedzieć, że kupuję etyczną czekoladę?

Polacy uwielbiają czekoladę. Z badań wynika, że jemy średnio 5,7 kg czekoladowych słodyczy rocznie na
Ogród społeczny Zielone Piaski

Jak założyłam ogród społeczny na osiedlu

Ogród społeczny w mieście? Właśnie udało mi się zrealizować taki pomysł na moim osiedlu. Nie

2 thoughts on “Samotność rodziców”

  1. Uważam, że do pomocy chorej mamie zawsze przyda się sprawdzona niania. Która pomoż e w trakcie takiej małej awarii ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge