„Dlatego nie jemy zwierząt” – recenzja

Tej książki byłam ciekawa od dawna. Po pierwsze, interesują mnie książki dla dzieci – bo jestem mamą i redaktorką. Po drugie, w Polsce weganizm/wegetarianizm dzieci zawsze łączy się z kontrowersjami, nieporozumieniami i często stanowczą negacją dietetyków i lekarzy. (A właśnie czytam polską książkę kucharską dla malutkich wegetarianów – to jest dopiero bomba!). Po trzecie, chciałabym być weganką albo choć wegetarianką i podpatruję trochę wegerodziny.

dlatego_0

„Dlatego nie jemy zwierząt. Książka o weganach, wegetarianach i wszystkich żywych istotach” Ruby Roth (Cień Kształtu, Warszawa 2013) jest lekturą wymagającą zaangażowania, ponieważ poruszane są tu zagadnienia, o których dzieci nie mają pojęcia. Myślę, że bardzo rzadko niewegetariańscy rodzice rozmawiają z potomstwem o tym, skąd się bierze mięso, co to jest parówka, z czego zrobiona jest wędlina. Chyba w większości jesteśmy (my, mięsożercy) zupełnie obojętni, czy nasz obiad składa się z cierpienia żywej istoty. W ogóle wyrzuciliśmy śmierć poza nawias, zabijanie zwierząt zmechanizowaliśmy, kupujemy fragmenty kury czy wołu nieprzypominające ptaka czy ssaka. Skoro sami nie chcemy o tym myśleć, to dlaczego mamy o tym rozmawiać z dziećmi?

dlatego_1

Książka zmusza nas do zastanowienia się nad sposobem pozyskiwania mięsa i kosztami jego produkcji. W warstwie tekstowej mamy krótkie opowieści o tym, jak żyją zwierzęta na wolności, co lubią, że mają swoje humory, że są mądre, rodzinne i zdolne do silnych uczuć. Niestety, w niewoli tracą możliwość podążania za instynktem, są sztucznie karmione, trzymane w ciasnych pomieszczeniach, oddzielone od rodziny. W dodatku hodowle przemysłowe powodują zanieczyszczenie środowiska, tak jak masowe wyławianie ryb z mórz czy wycinanie lasów deszczowych.

Bezpośrednie przesłanie książki jest proste: szacunek wobec naszej planety to szacunek wobec zwierząt i roślin. Dlatego nie jemy zwierząt – mówi narrator.

Oczywiście, choć historyjki są napisane prostym językiem, nic tu nie jest proste. Autorka podeszła do tematu bez oskarżania kogokolwiek o stan rzeczy – ona pokazuje, jak dziś żyją zwierzęta hodowlane. To, co jest niedopowiedziane, musi młodym słuchaczom dopowiedzieć lektor – ludzie hodują zwierzęta, żeby je zjeść. Hodują je w strasznych warunkach, żeby uzyskać jak najwięcej mięsa za jak najmniej pieniędzy. Robią to kosztem środowiska. Przez co trują planetę, która jest ich domem.

dlatego_3

Mój starszy syn (niecałe 4,5 roku) długo nie był zainteresowany książką. Przyznam, że nie wiem, czemu, może chodzi o dosyć dziwne ilustracje?  (Autorka książki jest jednocześnie autorką obrazów). Moim zdaniem, tak jak treść jest odpowiednia dla kilkulatka, tak obrazy są niejednoznaczne, często zbyt udziwnione. J. pytał mnie parę razy, co to za zwierzę (chodziło o nosorożca, goryla, słonia, małpkę). Ilustracje są raczej dla dorosłych i mnie osobiście nie wszystkie przypadły do gustu z powodu karykaturalnej kreski (świnki czy krowy). Z pewnością jednak kryje się w nich duży ładunek emocjonalny – zestawienie szczęśliwych zwierząt z żyjącymi w niewoli jest dobrze skontrastowane.

dlatego_2

Jako redaktorka zwróciłam uwagę na błędy – głównie interpunkcyjne – liczę na to, że kolejne wydanie będzie ich już pozbawione. W ogóle mam nadzieję, że będzie kolejne wydanie, bo takie książki są bardzo potrzebne.

„Dlatego nie jemy zwierząt” niekoniecznie jest przeznaczona dla tych, którzy nie jedzą mięsa. Wręcz przeciwnie – wspólna lektura, pod warunkiem, że połączona z rozmową z dzieckiem, przypomni mięsożercom, jak naprawdę wygląda świat. Uwrażliwi najmłodszych na krzywdę zwierząt, to na pewno. Mój synek bardzo się zmartwił, że gęś (kaczka?) na obrazku jest zraniona i dopytywał, dlaczego te ptaki w klatce mają rany.

Bądźmy mądrymi rodzicami i nie ukrywajmy przed dziećmi prawdy o tym, co jemy. Bądźmy mądrymi konsumentami i jeśli jemy mięso, wspierajmy małe hodowle, gdzie zwierzęta po prostu żyją lepiej. Zrezygnujmy z nabiału, który jest pozyskiwany od krów-niewolnic. Kupujmy odpowiedzialnie.

Za zdjęcia i wypożyczenie książki do recenzji dziękuję Mikołajowi Jastrzębskiemu.

logo2

Może przeczytasz także:

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Jaki ślad węglowy ma wojna?

Wojna ma ogromny ślad węglowy, nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Wątpliwości natomiast wzbudza
Simona Čechová, „Franciszek z kompostu”

„Franciszek z kompostu” – książka o dżdżownicy

„Franciszek z kompostu” to książka, którą... zawsze chciałam napisać sama. Simona Čechová, słowaczka autorka książek
Kubeczek menstruacyjny w szkole

Kubeczek menstruacyjny w szkole

Czy kubeczek menstruacyjny używany w szkole to dobry pomysł? Czy kubeczek jest przeznaczony dla tak

4 thoughts on “„Dlatego nie jemy zwierząt” – recenzja”

  1. Pierwszy raz to widzę. Nie jestem wege. Wedlug mnie zamieszczony tekst o gesiach jest przerazajacy. Uwazam, ze nie w taki brutalny sposób powinno się przekazywać wiedzę dzieciom. Powinny moc same dojść do tego wniosku. Poza tym przedstawiony teksty pokazuje tylko jeden aspekt. Nie wyobrazam sobie uczuc dziecka po przejrzeniu i zrozumieniu tej książki w publicznej stolowce widzacego przyjaciol jedzacych mięso. Chyba mu serce pęknie.) Nie chcialbym przeglądać tej książki też z powodu jw. oraz że cześć wiedzy moze mijac sie z prawdą. Niestety mam zle doswiadczenie i moze ono odbiega od tematyki, ponieważ dotyczy fundacji na rzecz zwierzat. W której to są opisywane w przedziwny sposób uboje zwierzat np futerkowych prądem- a nikt tak nie robi.

    Wielu z doroslych żyje w nieświadomości chowu zwierzat. Kiedys bylo inaczej, teraz Unia sukcesywnie zlikwidowana większość małych i mikro przedsiębiorstw. To jest główną przyczyną niewiedzy i braku szacunku do kupowanego miesa. Wiejsza masowa i bardziej przedmiotowe traktowanie zwierzat. Każdy kto spędził troche czasu w małym gospodarstwie a przede wszystkim je ma lub ma w rodzinie zupelnie inaczej podchodzi do ich żywotu i je z rozsądkiem i szacunkiem.

    Pozdrawiam

    1. Nikt nie zabija zwierząt furekowych prądem??? Jest to powszechna praktyka usmiercania na fermach – naprawdę wystarczy krótki research w Google, aby znaleźć odpowiednie informacje.
      P. S. No tak zła unia wymyśliła hodowle przemyslową – ehhh.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge