Nasze ekologiczne środki piorące (orzechy i proszek) czasem nie dają rady z trudniejszymi plamami i, szczerze mówiąc, najczęściej kończy się na tym, że akceptuję fakt niewielkich śladów (najczęściej po jedzeniu) na ubraniach. Zwłaszcza gdy dotyczy to bluzeczek synów, bo po prostu wiem, że nie uniknę kolejnych plam.
Na bardzo ciężkie przypadki wyciągaliśmy z szafki mydło odplamiające Sodasan (w kostce), które wymagało nieco zachodu, ale było skuteczne. Teraz postanowiliśmy sprawdzić, jak spisze się odplamiacz Sodasan w żelu.
Organiczny odplamiacz ze szczoteczką Sodasan
http://www.sodasan.com/flecken-gel.html
Gdzie kupić: Drogeria Ekologiczna
Cena: około 16 zł za 200 ml
Informacje producenta:
Uniwersalny odplamiacz do tkanin, usuwa zabrudzenia z krwi, trawy, jajek, owoców, czekolady, tłuszczu itp. Nie jest polecany do delikatnych materiałów, takich jak jedwab, moher, wełna, alpaka, puch.
Odplamiacz zawiera naturalne składniki, pochodzenia roślinnego. Ma oznaczenia Vegan, Eco Garantie i EcoCert. Wyprodukowany w Niemczech.
Sposób użycia: zwilżyć miejsce z plamą, nałożyć żel na plamę i rozprowadzić szczoteczką. Spłukać wodą lub uprać w pralce.
Skład:
- aqua (woda) – 30%,
- potassium soap (mydło potasowe pochodzenia roślinnego) – 15–30%,
- Alcohol – <5%,
- glycerine (gliceryna – roślinna),
- essential oils (olejki zapachowe),
- limonene (limonen),
- linalool (linalol).
Nasza opinia:
Z odplamiaczem zrobiliśmy kilka prób, z czego dwie były prawdziwym wyzwaniem. Za pierwszym razem spróbowaliśmy uratować białą koszulkę, którą mój mąż dwa prania temu zabrudził sokiem z jakiegoś owocu (chyba brzoskwini). Niestety, okazało się, że plama raczej już nie zejdzie, takie zabrudzenia trzeba od razu zapierać (lub – w wypadku owoców – szybko polać wrzątkiem, oczywiście nie na człowieku).
Drugi raz był chyba najbardziej spektakularny – nasz młodszy syn postanowił, że sprawdzi, jak działają zębatki w rowerze, przez co jego niebieski bodziak pokrył się czarnymi smugami ze smaru. Niestety, nie mam na zdjęciach bodziaka przed odplamianiem, a szkoda, bo czarne plamy po prostu znikały na moich oczach. Zostały jedynie niewielkie ślady:
Trzeci raz sfotografowałam, ale ze względu na moją szybką reakcję plamy po kaszce karobowej były mniej okazałe, niż się spodziewałam. Dlatego na zdjęciach plam prawie nie widać (ale widać, jak używać odplamiacza).
Aby uzyskać zadowalający efekt z odplamiaczem Sodasan, trzeba działać w miarę szybko. Utrwalonych plam raczej nie usuniemy, natomiast te świeże rzeczywiście schodzą bardzo łatwo, prawie idealnie.
Odplamiacz ma wygodne opakowanie i bardzo przydatną szczoteczkę, którą rozprowadzamy żel po tkaninie. Bardzo się cieszę, że jest to produkt pochodzenia roślinnego (nawet zapach ma taki). Jak zapewniają producenci, został wyprodukowany w sposób ekologiczny, a sam żel jest biodegradowalny w ciągu kilku godzin.
Podsumowanie
Bardzo wygodny w użyciu (szczoteczka!) i wydajny odplamiacz, który bardzo dobrze daje sobie radę z plamami, o ile działamy szybko. Nie usunie raczej zabrudzeń, które już raz się nie doprały. Nie nadaje się również do delikatnych tkanin.
Biodegradowalny, bezpieczny, pochodzenia roślinnego i wyprodukowany w sposób ekologiczny – pod tym względem jest bez zarzutu. Polecamy jako wygodną pomoc przy mocnych zabrudzeniach.
Wszystko byłoby super, gdyby nie dodatki zapachowe. Limonene i linalool to bardzo silne alergeny. Na tyle silne, że dyrektywa unijna nakazuje wszystkim producentom podawać na opakowaniu, że są one w składzie (nawet gdy cały skład nie jest podawany). Moja córka ma akurat na nie bardzo silną alergię i wiele razy już się przejechałam na „bezpiecznych” i naturalnych kosmetykach, które miały je w składzie (może i są naturalne, ale akurat to „natura” nas często uczula). Oczywiście jeszcze przed testami alergicznymi, bo po nich nie kupujemy nic z substancjami zapachowymi.