Jestem w wirze przygotowań do Trzeciego Bielańskiego Jarmarku Rodzinnego (na który Was serdecznie zapraszam w najbliższą niedzielę, 24 listopada, na warszawskiej Chomiczówce; Facebook). Myślałam, że w tym tygodniu w ogóle zniknę z blogowego życia, jednak dzisiejsza zabawa ze starszym synkiem wyjątkowo mnie natchnęła.
Zbieraliście i suszyliście kolorowe jesienne listki? My zbieraliśmy je kilkukrotnie i chowaliśmy do naszej „suszarki liściowej”, czyli bloku technicznego, który leżał przygnieciony książkami. Liście leżały tam jakiś miesiąc i zupełnie o nich zapomnieliśmy, aż podczas sprzątania wyciągnęłam je z suszarki i z przyjemnością ułożyłam na stole. Przez ostatnie dni zastanawiałam się, co można z nimi zrobić?
Dziś znowu liście wpadły mi w ręce, akurat w chwili, kiedy starszy synek poprosił o wosk do lepienia (to taki specjalny, kolorowy wosk, który można kupić np. u Myszki Agaty, będzie też dostępny na naszym jarmarku!). Kilka ruchów dłońmi i z listków powstały dwie postacie: tata i synek. (Scenografią jest rysunek J., przedstawiający ciężarówkę transportującą parowozy).
Tata i synek grali w woskową piłkę nożną (która była również węgorzem i kulą ziemską).
Poprosiłam synka, żeby stworzył własną postać listkową – i tak pojawił się prawdziwy tata, a poprzedni tata zamienił się w mamę.
W końcu gdzie jak gdzie, ale w teatrze zamiana ról jest czymś absolutnie pożądanym!
A Wy, co zrobicie ze swoimi zasuszonymi liśćmi?
PS Myślę, że wosk może być z powodzeniem zastąpiony przez plastelinę.