Czego nauczyła mnie niedokończona wycieczka na Rysy…

Koniec tegorocznych wakacji miał być zwieńczony moim wejściem na Rysy. Moja wycieczka została jednak niedokończona – i słusznie. Choć mogło być inaczej. Miałam chwilę wahania, rozważałam: jakie są szanse, że zdążę dojść na szczyt przed burzą? A jakie są szanse, że prognoza się sprawdzi, że burza w ogóle będzie? W górach nikt nie weźmie odpowiedzialności za moją decyzję.

Tu pogoda zmienia się jak w kalejdoskopie i nikt mi nie zagwarantuje, że coś zdążę, nie zdążę, zmoknę, nie zmoknę. Każdy musi wziąć odpowiedzialność sam za siebie. Z jednej strony to bardzo duży ciężar, który nie wszyscy udźwigną (>> tu przeczytacie, ile roboty mieli TOPR-owcy w ostatnim czasie). Z drugiej przyjemna wolność: idę, jeśli chcę i uważam, że mogę. Nie ma na szlakach strażników rozumu, którzy sprawdzają obuwie i ekwipunek turystów oraz stopień świadomości zagrożenia. Co jakiś czas góry same przypominają o oczywistej i brutalnej prawdzie: idziesz w góry – możesz zginąć.

Niedokończona wycieczka na Rysy: w drodze nad Morskie Oko, pogoda piękna
Niedokończona wycieczka na Rysy: w drodze nad Morskie Oko, pogoda piękna

Niedokończona wycieczka na Rysy

Postanowiłam wyciągnąć jak najwięcej nauki z mojej wyprawy i spisać sobie na kartce wszystkie rady, jakie przyszły mi do głowy, gdy w strugach deszczu schodziłam do Czarnego Stawu. (Kiedy schodziłam do Morskiego Oka, myślałam tylko o tym, żeby móc wylać wodę z butów). Rady zostawię sobie na kartce w miejscu, gdzie co roku przyjeżdżamy, mam nadzieję, że będę mogła z nich skorzystać. A kilkoma z nich podzielę się z czytelniczkami i czytelnikami.

Życie i zdrowie są najważniejsze

Niby oczywiste, ale jakoś łatwo o tym zapomnieć. W początkowej fazie zawracania spod Rysów byłam naprawdę nieszczęśliwa. W dodatku ciągle kołatała się we mnie niepewność, czy na pewno ma sens zawracanie godzinę przed szczytem. Później oczywiście cieszyłam się z decyzji i wiem, że była słuszna. To musiało jednak przyjść z czasem.

Kto rano wstaje, może spotkać na szlaku dzięcioła trójpalczastego
Kto rano wstaje, może spotkać na szlaku dzięcioła trójpalczastego

Samotne wycieczki są wspaniałe

Przynajmniej dla mnie. Na szlaku i tak spotyka się innych ludzi, więc mała szansa, że z nikim nie wymienię „cześć”. Kiedy jednak idę sama, mogę zdecydować, kiedy odpoczywam, kiedy jem, kiedy idę, a kiedy zawracam. Wiem, że podczas samodzielnych wycieczek czuję się najlepiej, mogę skupić się na ważnych rzeczach, troszczyć się przede wszystkim o siebie. Kiedy idziesz z kimś, decydujecie o wielu rzeczach razem, czasem na korzyść tylko jednej osoby. Wkurzasz się, że musisz na coś czekać albo coś przyspieszyć, bo tak chce kompan czy kompanka.

Prognoza pogody to tylko prognoza

Choćbym sprawdziła prognozę we wszystkich renomowanych serwisach, a na koniec wróżyła z fusów i postawiła pasjansa, w górach mogę prognozę pogody traktować najwyżej jako sugestię. Doświadczyłam tego dobitnie podczas mojej wycieczki na Rysy: norweski serwis pokazywał czyste niebo przez cały dzień, serwis TPN-u przepowiadał deszcz o 14:00.

Wycieczka na Rysy. Iść czy nie iść? Co mówi niebo?
Iść czy nie iść? Co mówi niebo?

Kiedy po 12:00 zaczęłam podchodzić pod szczyt z miejsca, skąd zostało mi jakieś 1,5 h wędrówki, schodzący ludzie zaczęli ostrzegać: zawracajcie, bo o 14:00 ma lać. Znad Pięciu Stawów zaczęły dochodzić grzmoty. Niebo było wciąż w miarę czyste, choć znad szczytu wyłoniła się ciemniejsza chmura.

Lepiej wierzyć złym prognozom...
Lepiej wierzyć złym prognozom…

Zaczęłam rozmawiać z ludźmi, pytać, czy mają aktualną prognozę – nie mogłam złapać sieci, żeby samej sprawdzić. Podeszłam wyżej, ale patrzyłam za siebie: czy ktoś za mną idzie? Ludzie za mną też się wahali. W końcu udało mi się odpalić internet i zobaczyłam, że norweski serwis całkowicie zmienił zdanie. Należało schodzić jak najszybciej.

Może godzinę później, kiedy przed Czarnym Stawem zaczęły spadać na mnie pierwsze krople deszczu, wciąż byłam zła. Potem zaczęło grzmieć tuż nad szczytami i lało jak z cebra. Potem zaczął padać grad. Zrobiło się ślisko (na szczęście mam dobre buty, o czym niżej). W jednej chwili miałam mokre wszystko, czego nie zakryłam kurtką, łącznie z majtkami. Potem kurtka też przemokła.

 

Dobra wiadomość: mam wspaniałe buty

Piętnaście lat temu weszłam na Rysy w martensach i zaraz potem kupiłam sobie prawdziwe górskie buty. Martensy nie nadają się na takie wycieczki, więcej tego błędu nie popełniłam.

Dobre górskie buty nie muszą być nie wiadomo jak markowe (moje są firmy Lytos), ważne, żeby miały solidną podeszwę i dobrą membranę. Oczywiście muszą być w dobrym rozmiarze, trzymać kostkę i dawać komfort chodzenia. Moje buty mają więc 15 lat i wciąż rewelacyjnie mi służą. Dziś pewnie mogłabym kupić buty z lepszą podeszwą i lepszą membraną, ale póki te się nie rozpadną, będę je nosić.

W dobrych butach zajdzie się daleko, a czasem zawróci
W dobrych butach zajdzie się daleko, a czasem zawróci

Muszę dokupić ochraniacze na buty

Tzw. stuptuty to całkiem dobry wynalazek. Zapobiega wlewaniu się wody do buta górą. Gdybym miała je ze sobą podczas mojej wycieczki (i szybko założyła), zapewne zmniejszyłabym ilość wody chlupiącej mi w butach.

Jeśli znacie dobre stuptuty, dajcie znać!

Kozice chroniące się przed deszczem (zdjęcie robione w ulewie, więc jakość bez szaleństw)
Kozice chroniące się przed deszczem (zdjęcie robione w ulewie, więc jakość bez szaleństw)

Może warto spróbować chodzić z kijkami trekkingowymi

Nigdy nie używałam kijków do chodzenia, tymczasem coraz więcej ludzi w górach ich używa. Może to ma sens?

Przyznaję, że odstrasza mnie cena tego sprzętu, może mogłabym najpierw wypożyczyć kijki i przekonać się czy mi pasują. Macie jakieś rady? Napiszcie!

Dwa piękne stawy: Czarny Staw pod Rysami i Morskie Oko
Dwa piękne stawy: Czarny Staw pod Rysami i Morskie Oko

Nie same słodkie przekąski

Gorzka czekolada i wegańskie żelki to dla mnie podstawa podczas wędrowania po górach. Jednak po kilku godzinach człowiek marzy o czymś słonym. Niech to będzie mieszanka orzechów w przyprawach i soli, ale na litość morską, niech to będzie coś wytrawnego!

W plecaku minimum

Myślę, że niepotrzebnie zabrałam na wycieczkę lustrzankę. Choć dzięki temu mam kilka ładnych zdjęć, to jednak jej ciężar mnie spowalniał. Na następną wycieczkę w wysokie góry wezmę telefon z dobrym aparatem (mój obecny telefon jest w stanie agonalnym i będę wymieniać go na mniej zdezelowany).

Do tego minimum w plecaku zaliczają się oczywiście takie rzeczy, jak dokumenty, pieniądze, jedzenie, latarka, chusteczki, coś od deszczu (w tym roku najbardziej przydałaby mi się zwykła peleryna, która ochroniłaby mnie i plecak). Oraz plastikowa torebka na rzeczy, które nie mogą się zamoczyć. No i oczywiście woda. Warto wiedzieć, czy na szlaku są jakieś strumienie, gdzie można uzupełnić zapas wody. Sama nabierałam wodę w Czarnym Stawie, choć wyżej były jeszcze dojścia do czystych strumieni.

Pogoda zaczęła się psuć...
Pogoda zaczęła się psuć…

Co jeszcze? Z rzeczy bardzo przyziemnych: przed wyjściem w góry warto obciąć paznokcie u stóp. Tyle razy walnęłam się w palce o kamienie, że mimo butów czułam, że mam za długie paznokcie. Bolało.

A może Wy coś chcecie dodać? Napiszcie koniecznie!

Może przeczytasz także:

Mnicha nizinna w Barcelonie

Papugi a klimat. Mnicha nizinna i 200-kilowe gniazda w Barcelonie

Mnicha nizinna - z czym kojarzy się Wam ta nazwa? Jeśli interesujecie się ptakami, szczególnie
Ile państw jest w Azji?

Ile państw jest w Azji? Wyzwanie

Ile państw jest w Azji? Kilka lat temu na święta wymyśliłam wyzwanie dla nas, żeby
Jak kupić etyczną czekoladę?

Skąd mam wiedzieć, że kupuję etyczną czekoladę?

Polacy uwielbiają czekoladę. Z badań wynika, że jemy średnio 5,7 kg czekoladowych słodyczy rocznie na

9 thoughts on “Czego nauczyła mnie niedokończona wycieczka na Rysy…”

  1. Podjęła Pani najlepszą decyzję rezygnując że zdobycia szczytu Rys. Te 1.5h to najtrudniejszy etap i może trwać dłużej a dodatkowo ciągle idzie się po łańcuchach i kamieniach, które mokre są bardzo sliskie i niebezpieczne. W normalnych warunkach jest to trudne podejście a w trakcie burzy nie ma się gdzie schować i łańcuchy przyciągają pioruny. Gratuluję rozsądku

  2. Decyzja, by zawrócić gdy do celu już niewiele zostało jest zawsze trudna, ale ta doza rozsądku czasem może uratować życie. Super tekst, pozdrawiam ;)

    1. Teraz już można kupić stuptuty w zasadzie każdej firmy robiącej górskie rzeczy. Ja zawsze kupowałam polskiej firmy wisport – optymalny stosunek jakości do ceny. Dla mnei ważne jest to, by zapinały się suwakiem z góry na dół a nie odwrotnie, tak jest wygodniej. Ale jakie by nie były, chronią buty bardzo dobrze. Pozdrawiam serdecznie i równiez gratuluję rozsądku!

  3. Jestem zakochana w Tatrach i denerwuje mnie to, że ludzie patrzą na nie przez pryzmat Krupówek czy tłoczonego Zakopanego. Żadne góry mnie tak nie zachwycają. Rysy są moim małym marzeniem, mam nadzieję że wkrótce je spełnie, podobnie zresztą jak Pani. Wszystko przed nami!

  4. Chodzę po górach głównie sama. Uwielbiam. Kijki sprawilam sobie by odciążyć kolana. Działa. Mam do nordic walking. Orzeszlam juz setki km i uważam że nie warto płacić za specjalne kije trekingowe. Moje mam z ,,darów,, od kobiet które dużo chodzą z kijami nw i mają po kilka par. Ważne żeby kije się składały do plecaka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

CommentLuv badge